Szczepionka na studzenie emocji

Mariusz Masiarek
Mariusz Masiarek, przewodniczący Towarzystwa Pomocy Dzieciom i Młodzieży z Cukrzycą

Nie da się ukryć, że ostatnie tygodnie są bogate w doniesienia rozpalające głowy, szczególnie rodziców dzieci chorych na cukrzycę. Wystarczy przejrzeć się niektórym nagłówkom. Chociażby takim.

Nie trzeba nakłuwać palca, by zbadać poziom glukozy we krwi. „Wystarczy poświecić diodą na rękę, a wyniki odczytać na smartfonie. Tak działa system iSULIN opracowany przez polskich studentów.” Pomiar glikemii – światło zamiast igły

Albo doniesienie o nowym źródle wysp trzustkowych, które znaleziono w trzustce. „Naukowcy z USA odkryli metodę, którą można wykorzystać do odtwarzania zniszczonych przez cukrzycę wysp trzustkowych.” Nowe źródło wysp trzustkowych w … trzustce

Jednak zdecydowanie najwięcej szumu wywołała informacja o przełomowym odkryciu polskich naukowców. „Na Uniwersytecie Medycznym w Gdańsku opracowano pionierską metodę walki z cukrzycą. Czy to odkrycie może zmienić życie chorych i to jak na całym świecie walczy się z cukrzycą?” Albo inny tytuł, który ogłasza sukces na skalę światową. „Naukowcy z Gdańska opracowali szczepionkę, która hamuje cukrzycę typu pierwszego. Na razie zastosowano ją u 30 małych pacjentów i u niektórych już nastąpiła remisja choroby. Eksperyment ten może stać się przełomem w walce z cukrzycą.” TREG – kryteria udziału w badaniu w Gdańsku

Każda taka informacja powoduje żywe zainteresowanie pacjentów. Tak jest i w tych przypadkach. Niestety widać też nadmierny optymizm. Codziennie do Biura Towarzystwa Pomocy Dzieciom i Młodzieży z Cukrzycą dzwonią rodzice z nadzieją, że to właśnie to, na co czekają od początku diagnozy. Cudowne rozwiązanie.

Doskonale rozumiemy te emocje jednak za każdym razem staramy się przez nie przebić i wspólnie spojrzeć racjonalnie na każde rozwiązanie.

W większości to są przecież nadal metody badawcze, wymagające testów i badań klinicznych. Na przykład niewątpliwy sukces naukowców z Gdańska czyli program TREG to nie szczepionka i nie sposób na wyleczenie cukrzycy typu 1 tylko metoda hamowania jej rozwoju po diagnozie i przedłużenie okresu remisji. I jest to szansa, ale dla wybranej grupy z nowodiagnozowanych pacjentów.

Przy okazji wszystkie te informacje były doskonałym sposobem na zwrócenie uwagi na zdecydowaną różnicę pomiędzy cukrzycą typu 1 a znaną większości cukrzycą typu 2. Szczególnie materiał z Wiadomości TVP wyłonił obraz nie-słodkiej codzienności. Widać było co czują rodzice dzieci chorych na cukrzycę i jak wygląda doba życia z cukrzycą typu 1.

Sukces gdańskich naukowców czy pozostałe doniesienia pokazują, że prace nad znalezieniem rozwiązania są bardzo zaawansowane, ale na efekty trzeba będzie trochę poczekać, wykorzystując to co mamy do jak najlepszego wyrównania cukrzycy.

Są to kolejne kroki w drodze do wynalezienia leku na cukrzycę typu 1, ale żaden z nich to jeszcze nie lek czy metoda do powszechnego zastosowania. Przestrzegam przed zaprzestaniem kontrolowania cukrzycy. Trzeba dobrze prowadzić cukrzycę, bo to może umożliwić choremu zakwalifikowanie się do skorzystania z nowych rozwiązań.

Zaprzestanie leczenia i oczekiwanie na cud może doprowadzić jedynie do katastrofy.

I na koniec przywołam przykład Amerykanki Lillian Stamps. Ma 89 lat. Od 3 roku życia choruje na cukrzycę. od ponad ośmiu dekad cały czas przyjmuje insulinę. Jest najstarszym pacjentem. Jak myślicie? Czy tak samo bedzie w przypadku naszych najmłodszych? Czy też będą musiały brać insulinę tak długo? Czy znajdzie się lepsze rozwiązanie?

 

Felieton ukazał się również w magazynie SzugarFrik

Skip to content