Nowa nazwa dla „jedynki”?

Mariusz Masiarek
Mariusz Masiarek, przewodniczący Towarzystwa Pomocy Dzieciom i Młodzieży z Cukrzycą

W ostatnich tygodniach wielokrotnie miałem okazję wypowiadać się o cukrzycy przed różnym audytorium. Najwięcej czasu, pomijając inne kwestie, zajmowała zwykle opowieść o tym czym jest cukrzyca, którą znają zebrani od cukrzycy, która dotyka dzieci. Słowem wskazywałem na różnicę między cukrzycą typu 1 i typu 2.

Po raz kolejny przemknęła mi przez głowę myśl o tym, że właśnie z tego względu dobrze byłoby znaleźć nową nazwę, która wyraźnie wskazywałaby na owe, znaczące przecież, różnice. Z pomocą przychodzi tocząca się od jakiegoś czasu w środowiskach naukowych dyskusja na temat nowej klasyfikacji cukrzycy.

Obecny podział na 4 typy cukrzycy (typ 1, typ2, cukrzycę ciężarnych i inne specyficzne typy) sięga roku 1999. Jednak wprowadzenie badań immunologicznych i genetycznych poszerzyło wiedzę na temat przyczyn zaburzeń metabolizmu glukozy. Szczególnie ten fakt został zaakcentowany został na ostatnim zjeździe ADA (American Diabetes Association). Pisze o tym Prof. Ewa Otto-Buczkowska – Nowa klasyfikacja cukrzycy

Wydawałoby się, że to idealny moment na to, żeby wyróżnić cukrzycę, na którą chorują dzieci. Jednak jak to  w nauce bywa nie będzie to ostry podział, a o zmianie nazwy raczej nie może być mowy.

Jeśli przyjrzymy się podstawom to dzięki badaniom wiemy coraz więcej i jednocześnie dowiadujemy się, ze cukrzyca niejedno ma imię. Coraz częściej wykrywane są przypadki cukrzycy w różnym wieku nie dające się jednoznacznie sklasyfikować.

Do dwóch najbardziej znanych typów dochodzą jeszcze inne postaci cukrzycy, cukrzyce wtórne związane bądź ze schorzeniami endokrynnymi, defektami genetycznymi lub stosowanymi lekami. – mówią eksperci.

Jak w tym świetle doniesień naukowych mogłoby się odnaleźć wspomniane na początku różnicowanie jedynek i dwójek? Wygląda na to, że nie uda się wprowadzić aż tak drastycznych zmian nazewnictwa, choćby z tego względu, że wiązałoby się to również ze zmianami pośrednimi, w pozostałych przepisach, np. refundacyjnych.

Dla wygody pacjentów z cukrzycą insulinozależną taka zmiana byłaby na pewno dobra. Ułatwiłaby ich postrzeganie i wyróżniłaby specyfikę choroby. Niestety raczej nie będzie takiego podziału.

Co zatem jedynkom zostaje? Na pewno to co mogą robić na co dzień, czyli tłumaczyć w swoim otoczeniu czym różni się cukrzyca babci i dziecka. Również organizacje pacjentów przy każdej okazji powinny zwracać uwagę na specyfikę cukrzycy. Może również udałoby się wpłynąć na poziom wiedzy przekazywanej w mediach.

Najwięcej jednak w tej kwestii zależy od samego środowiska diabetologicznego. Ze względu na ilość, dwójka zawsze będzie wiodącym tematem. Jednak jeśli całe środowisko, również medyczne, będzie zawsze różnicowało te choroby to przekaz z pewnością będzie skuteczniejszy.

Felieton ukazał się również w magazynie SzugarFrik

Skip to content