Sejmowe komisje o problemach z opieką nad dziećmi z cukrzycą w szkołach i przedszkolach

W Sejmie Rzeczypospolitej Polskiej posiedzenie Komisji Zdrowia oraz Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. O problemach z zapewnieniem dzieciom z cukrzycą właściwego prowadzenia choroby podczas ich pobytu w placówkach oświatowych – dyskutowano na posiedzeniu sejmowych komisji zdrowia i edukacji. Ze strony ekspertek padł pomysł wprowadzenia dla dzieci z cukrzycą asystentów. Poniżej zapis video z przebiegu posiedzenia.

W środę 8 lutego odbyło się posiedzenie sejmowych Komisji: Zdrowia oraz Edukacji, Nauki i Młodzieży poświęcone realizacji opieki nad dziećmi z cukrzycą w placówkach oświatowych, szkołach i przedszkolach: pomocy dotyczącej podawania insuliny oraz pomiarów glikemii, ze szczególnym uwzględnieniem dostępności i liczby nauczycieli, którzy wyrazili zgodę na wykonywanie takich czynności. W spotkaniu udział wzięli Minister Edukacji i Nauki oraz Minister Zdrowia.

Ze strony organizacji pacjenckich i lekarskich w spotkaniu udział wzięli: prof. Agnieszka Szadkowska, prof. Przemysława Jarosz-Chobot, Anna Śliwińska z Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków, Barbara Kucharska z Fundacji Diabeciaki, Marta Ośmiańska z Fundacji dla Dzieci z Cukrzycą, a także Przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu ds. Cukrzycy Pani poseł Ewa Kołodziej.

Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski przypomniał, że – zgodnie z ustawą o opiece zdrowotnej nad uczniami – opieka nad uczniem przewlekle chorym lub niepełnosprawnym w szkole jest realizowana przez pielęgniarkę środowiska nauczania i wychowania lub przez higienistkę szkolną. Przypomniał też, że rodzice mogą upoważnić pracownika szkoły, nauczyciela do podawania leków za jego zgodą. „I to się dzieje” – zaznaczył. Podał, że Ministerstwo Zdrowia szkoli personel szkolny. „Robimy takie szkolenia corocznie od 8 lat wspólnie z wojewodami, kuratorami i specjalistami diabetologii w zakresie informacji o cukrzycy, o zasadach podawania i insulinoterapii” – dodał.

Mówił też o nowoczesnych metodach monitorowania i podawania insuliny, gdyż – jak zaznaczył – musi ono obejmować cały dzień dziecka, w tym czas spędzany w szkole. Wskazał na systemy ciągłego monitorowania glikemii, bądź systemy monitorowania glikemii metodą skanowania. Podał, że osób, które na stałe korzystają z tych systemów, jest 17 tys. Podał, że jeśli chodzi o pompy insulinowe, są one wydawane w ramach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, wraz ze szkoleniem pacjenta i jego rodziców. „Około 1500-1900 pacjentów rocznie taką pompę otrzymuje w dziecięcych ośrodkach diabetologicznych. Jest to całkowicie bezpłatne” – dodał.

„Podawanie leków lub innych czynności podczas pobytu ucznia w szkole, w tym pomiaru glikemii przez pracowników szkoły, może odbywać się wyłącznie za ich pisemną zgodą” – podkreślił wiceminister edukacji i nauki Tomasz Rzymkowski. Poinformował, że Ministerstwo Edukacji i Nauki nie posiada danych dotyczących liczby i dostępności nauczycieli, którzy wyrazili zgodę na wykonywanie takich czynności. Jednocześnie zadeklarował, że jeszcze w tym roku zwróci się z pytaniem dotyczącym tego do szkół za pośrednictwem Systemu Informacji Oświatowej.

Poinformował także, że uczniowie, których stan zdrowia uniemożliwia lub znacznie utrudnia uczęszczanie do szkoły, obejmowani są indywidualnym nauczaniem na podstawie orzeczenia o potrzebie indywidualnego nauczania wydanego przez zespół orzekający w publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej.

Odnosząc się do tej informacji posłanka Marcelina Zawisza (Lewica) zauważyła, że w prawdzie ustawa o opiece zdrowotnej nad uczniami uporządkowała niektóre kwestie podawania leków uczniom. „Leki może podać dziecku pielęgniarka, a nawet nauczyciel, jeśli się tego podejmie, ale brakuje personelu, a nauczyciele się tego nie podejmują” – powiedziała. „Rzeczywistość jest bardzo brutalna dla rodziców lub dzieci, zwłaszcza dzieci najmłodszych, które nie radzą sobie z reżimem przyjmowania insuliny i pomiaru cukru (…). Jak te wszystkie piękne przepisy nie działają, to rodzice koczują pod szkołą, aby dziecku podać leki, zmierzyć cukier” – dodała.

Przewodnicząca parlamentarnego Zespołu ds. cukrzycy Ewa Kołodziej (KO) zaznaczyła, że „mamy lawinę zachorowań na cukrzycę typu pierwszego”. Powołując się na opinie ekspertów i rodziców pytała, dlaczego nie ma odgórnie organizowanych szkoleń dla nauczycieli, dyrektorów i pielęgniarek. „Mówimy o dzieciach, którym trzeba pilnie pomóc” – wskazała.

Przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia Tomasz Latos (PiS), odnosząc się do szkoleń nauczycieli zauważył, że do szkoły chodzą dzieci z różnymi problemami zdrowotnymi. „Należy postawić pytanie, dlaczego tylko w przypadku cukrzycy, a nie także innych schorzeń” – powiedział. „Mogę sobie wyobrazić, że za chwilę będą podobne pytania, komisje czy wnioski do resortu w zakresie różnych innych schorzeń” – dodał.

Wskazał też na inne kwestie. „To nie tylko kwestia pewnej podstawowej umiejętności, ale także pewnej odpowiedzialności. Za udzielenie w niewłaściwy sposób pomocy może się wiązać odpowiedzialność” – powiedział Latos. „My, jak państwo pamiętacie, postawiliśmy sobie za cel, niełatwy w realizacji, przywrócenie gabinetów w szkołach i to jest kierunek, w którym należy podążać, bo wtedy będziemy mieli możliwość fachowego zabezpieczenia i pomocy tym dzieciom” – zaznaczył.

Prezes Zarządu Fundacji Diabeciaki Barbara Kucharska zauważyła, że wymiar obecności pielęgniarki środowiska nauczania w danej szkole zależy od liczby uczniów w danej placówce. „I taka pielęgniarka bywa w szkole przez dwie godziny, raz w tygodniu”.

Prof. Przemysława Jarosz-Chobot, specjalista pediatrii, diabetologii, endokrynologii i diabetologii dziecięcej, wskazała na indywidualizacje leczenia cukrzycy. „My – lekarze, pielęgniarki – uczymy rodziców, opiekunów jak mają spełniać samoopiekę, samokontrolę” – powiedziała. „To opiekunowie są odpowiedzialni za prowadzenie, za zarządzanie cukrzycą. To wszystko jedno, czy ten opiekun ma wykształcenie podstawowe, czy inne, musi zająć się swoim dzieckiem z cukrzycą jak najlepiej” – podkreśliła.

„Mamy problem w szkołach, przedszkolach i żłobkach (…). To są nie tylko lekcje, ale też wyjazdy, szkoły zimowe, itd. Wtedy potrzebna jest mama” – zauważyła. Wskazała, że opiekunem dziecka w tym czasie może być inna osoba, która podejmie się opieki takiej samej, jak rodzic. Podkreśliła, że nie chodzi tu o podawanie leku, lecz przypilnowanie, czy dziecko ma kanapkę, czy ją zjadło, czy odpowiednio podało insulinę. Przywołała przykład Irlandii, gdzie na co dzień taką pomocą dzieciom z cukrzycą w szkołach i przedszkolach służą specjalni asystenci. „Wydaje się, ze to najlepsze rozwiązanie” – powiedziała prof. Jarosz-Chobot. Zauważyła, że nauczyciel ma pod opieką nie jedno, a 20-30 dzieci.

Z kolei prof. Agnieszka Szadkowska, kierownik Kliniki Pediatrii, Diabetologii, Endokrynologii i Nefrologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi wskazała na konieczność rozdzielenia opieki przedmedycznej i medycznej, mówiąc o opiece nad dziećmi z cukrzycą. „Nie wiem, czy państwo sobie zdajecie sprawę, że w prawie wszystkich krajach nauczyciel nie ma uprawnień do sprawowania opieki medycznej nad pacjentem, nie ma prawa do wykonania procedur medycznych” – powiedziała. „Pobranie krwi do oznaczenia glikemii za pomocą glukometru, podanie insuliny – to jest procedura medyczna. Według prawa, tylko pracownik medyczny taką procedurę może wykonać” – wyjaśniła.

Zaznaczyła, że podejmowanie się tego przez nauczycieli, za zgodą rodziców, „nie do końca jest zgodne z prawem”. Według niej, jeżeli wykonują procedurę medyczną, to powinni być od tej procedury medycznej ubezpieczeni. „My – lekarze, pielęgniarki – mamy ubezpieczenie, nie tylko OC, ale i AC jakby nam cos się stało wykonując procedurę medyczną. Jeżeli mielibyśmy szeroko przenieść na nauczycieli obowiązek sprawowania opieki trochę medycznej, to trzeba by o to prawnie załatwić, bo bez tego nie da się” – powiedziała prof. Jarosz-Chobot.

„Dużo prostsze jest, by zostawić część medyczną pracownikom medycznym. Dlatego mamy wielką prośbę, by wróciły pielęgniarki do szkół i były w całym wymiarze pracy, bo w szkołach są nie tylko dzieci z cukrzycą (…). Pielęgniarka jest w stanie ogarnąć dziecko od strony medycznej, natomiast od strony przedmedycznej w starszych klasach nauczyciel da sobie radę, a przy tych młodszych – tak jak to mówiła pani prof. Jarosz-Chobot – powołany asystent” – oceniła. „Asystent nie będzie potrzebny dla 18 tys. dzieci w szkołach, tylko dla tych kilku tysięcy w młodszych klasach” – zaznaczyła.

Oto zapis całego posiedzenia komisji:

źródło: Sejm RP/PAP

Zobacz także:

Skip to content